W styczniu tego roku uroczysto otwarto nowy aquapark "Fala". Wtedy otwarcie dotyczyło co prawda jedynie części wewnętrznej (pod dachem), ale po wielu latach "Fala" znów działała. W lipcu nastąpiło z kolei otwarcie części zewnętrznej (odkrytej). Co prawda nowa "Fala" niewiele przypomina tę starą sprzed lat (tamta miała jedynie część odkrytą), ale dla wielu łodzian czekających na otwarcie aquaparku nostalgia powodowała wielkie emocje.
Otwarcie było bardzo imponujące, a zarazem ... szokujące. Szokiem były bowiem wysokie ceny biletów. Wielu łodzian skarżyło się, że nie stać ich na wstęp na "Falę". Cóż, można powiedzieć, że aquapark jest spółką prawa handlowego, a spółki muszą zarabiać. Ponadto, większościowym udziałowcem jest przedsiębiorca ze Słowenii , a mniejszościowym - miasto Łódź (obecnie 17,17%; na początku roku było to 24% ). Ale z drugiej strony Łódź weszła do tej spółki po to, aby w Łodzi powstało kąpielisko ogólnodostępne dla łodzian. Tak więc racje miasta także powinny być uwzględnione.
Założeniem było, że "Fala" miała zarabiać, ale nie zarabiała. Być może dlatego, że odrzuciła system, że na basen można wejść na godzinę (wprowadzono go dopiero później, ale ceny i tak są bardzo wysokie). Próbowano, jak mówił przedstawiciel aquaparku, zmienić przyzwyczajenia Polaków i zachęcić ich do przebywania na kąpielisku kilka godzin (co oczywiście sporo kosztuje). To jak na razie się nie udało.
Polityka cenowa była szokująca nie tylko dla mieszkańców Łodzi, ale także dla władz miasta. A władze nie mogły skutecznie wpłynąć na politykę cenową Spółki. Po pierwsze dlatego, że jako udziałowiec mniejszościowy nie może dyktować zasad funkcjonowania spółki, a po drugie - w zarządzie spółki nie ma przedstawiciela miasta (!). To ostatnie dziwi mnie bardzo. Skoro władze miasta wniosły aportem do spółki jedną z cenniejszych działek w Łodzi i tym samym władzom tak bardzo zależało na budowie i rozwoju spółki, to czemu prezydent Jerzy Kropiwnicki nie zdecydował, aby ktoś w spółce dbał o interesy Łodzi i dobrą kondycję spółki? Na to pytanie, mimo kilku wypowiedzi wiceprezydenta W. Tomaszewskiego, odpowiedzi wciąż nie ma.
A spółka jest w bardzo złej sytuacji finansowej. Posiada zobowiązania na ok. 57 mln. PLN. Ostatnio pojawił się pomysł władz spółki, aby udziałowcy wnieśli do spółki pieniądze w zamian za kolejne udziały. Miasto Łódź miałoby wnieść 3 900 000 PLN !!! Wszystko po to aby ratować spółkę. Kwota jest ogromna, a radni tak naprawdę nie wiedzą czy dzięki temu spółka wyjdzie na prostą. Brakujące pieniądze mają być podobno przeznaczone na dokończenie inwestycji (m.in. parkingi) oraz zapłatę za wykonane już prace podwykonawcom. Ale na co będą przeznaczone dokładnie do tej pory nie wiadomo.
Dlaczego spółka przynosi straty? Jak mówił nam przedstawiciel spółki na sesji Rady Miejskiej, zwiększyły się koszty budowy aquaparku (chodzi o wzrost cen materiałów i robocizny). Ponadto, inwestor szacował, że w Łodzi jest ok. 700 tys. potencjalnych klientów (osoby, które potrafią pływać). Po wybudowaniu "Fali" okazało się, że tych potencjalnych klientów jest prawie o połowę mniej, bo tylko 400 tys. I stąd problemy. Tylko czemu za złe prognozowanie słoweńskiego inwestora mają płacić mieszkańcy Łodzi swoimi podatkami?
Skoro "Fala" jest spółką prawa handlowego powinna sobie radzić na rynku. Myślę, że są jeszcze banki, które mogą po przedstawieniu planu naprawczego firmy udzielić 4 mln PLN kredytu. Miasto nie powinno być takim bankiem. Wydaje mi się, że nadszedł już czas kiedy trzeba się poważnie zastanowić nad sprzedażą miejskich udziałów i opuszczeniem spółki. Pieniądze te można by przeznaczyć na budowę basenów przy szkołach lub na łódzkich osiedlach. A prywatnej spółce będziemy kibicować, tak samo jak każdemu łódzkiemu przedsiębiorcy !
Otwarcie było bardzo imponujące, a zarazem ... szokujące. Szokiem były bowiem wysokie ceny biletów. Wielu łodzian skarżyło się, że nie stać ich na wstęp na "Falę". Cóż, można powiedzieć, że aquapark jest spółką prawa handlowego, a spółki muszą zarabiać. Ponadto, większościowym udziałowcem jest przedsiębiorca ze Słowenii , a mniejszościowym - miasto Łódź (obecnie 17,17%; na początku roku było to 24% ). Ale z drugiej strony Łódź weszła do tej spółki po to, aby w Łodzi powstało kąpielisko ogólnodostępne dla łodzian. Tak więc racje miasta także powinny być uwzględnione.
Założeniem było, że "Fala" miała zarabiać, ale nie zarabiała. Być może dlatego, że odrzuciła system, że na basen można wejść na godzinę (wprowadzono go dopiero później, ale ceny i tak są bardzo wysokie). Próbowano, jak mówił przedstawiciel aquaparku, zmienić przyzwyczajenia Polaków i zachęcić ich do przebywania na kąpielisku kilka godzin (co oczywiście sporo kosztuje). To jak na razie się nie udało.
Polityka cenowa była szokująca nie tylko dla mieszkańców Łodzi, ale także dla władz miasta. A władze nie mogły skutecznie wpłynąć na politykę cenową Spółki. Po pierwsze dlatego, że jako udziałowiec mniejszościowy nie może dyktować zasad funkcjonowania spółki, a po drugie - w zarządzie spółki nie ma przedstawiciela miasta (!). To ostatnie dziwi mnie bardzo. Skoro władze miasta wniosły aportem do spółki jedną z cenniejszych działek w Łodzi i tym samym władzom tak bardzo zależało na budowie i rozwoju spółki, to czemu prezydent Jerzy Kropiwnicki nie zdecydował, aby ktoś w spółce dbał o interesy Łodzi i dobrą kondycję spółki? Na to pytanie, mimo kilku wypowiedzi wiceprezydenta W. Tomaszewskiego, odpowiedzi wciąż nie ma.
A spółka jest w bardzo złej sytuacji finansowej. Posiada zobowiązania na ok. 57 mln. PLN. Ostatnio pojawił się pomysł władz spółki, aby udziałowcy wnieśli do spółki pieniądze w zamian za kolejne udziały. Miasto Łódź miałoby wnieść 3 900 000 PLN !!! Wszystko po to aby ratować spółkę. Kwota jest ogromna, a radni tak naprawdę nie wiedzą czy dzięki temu spółka wyjdzie na prostą. Brakujące pieniądze mają być podobno przeznaczone na dokończenie inwestycji (m.in. parkingi) oraz zapłatę za wykonane już prace podwykonawcom. Ale na co będą przeznaczone dokładnie do tej pory nie wiadomo.
Dlaczego spółka przynosi straty? Jak mówił nam przedstawiciel spółki na sesji Rady Miejskiej, zwiększyły się koszty budowy aquaparku (chodzi o wzrost cen materiałów i robocizny). Ponadto, inwestor szacował, że w Łodzi jest ok. 700 tys. potencjalnych klientów (osoby, które potrafią pływać). Po wybudowaniu "Fali" okazało się, że tych potencjalnych klientów jest prawie o połowę mniej, bo tylko 400 tys. I stąd problemy. Tylko czemu za złe prognozowanie słoweńskiego inwestora mają płacić mieszkańcy Łodzi swoimi podatkami?
Skoro "Fala" jest spółką prawa handlowego powinna sobie radzić na rynku. Myślę, że są jeszcze banki, które mogą po przedstawieniu planu naprawczego firmy udzielić 4 mln PLN kredytu. Miasto nie powinno być takim bankiem. Wydaje mi się, że nadszedł już czas kiedy trzeba się poważnie zastanowić nad sprzedażą miejskich udziałów i opuszczeniem spółki. Pieniądze te można by przeznaczyć na budowę basenów przy szkołach lub na łódzkich osiedlach. A prywatnej spółce będziemy kibicować, tak samo jak każdemu łódzkiemu przedsiębiorcy !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz