niedziela, 28 kwietnia 2013

Jerzy Kropiwnicki chce zostać celebrytą


Jerzy Kropiwnicki znowu zaskakuje. Dawniej, gdy był prezydentem Łodzi przyzwyczaił nas do „bizantyjskiego” sposobusprawowania władzy. Czapki, szarfy, prezydenckie „trony” zamiast krzeseł oraz podążający za nim strażnicy miejscy ze sztandarem to była codzienność. A przy tym – jak zwykle - buta i arogancja. Pamiętamy, że dr Kropiwnicki wolał długiewojaże po całym świecie niż zwykłe zarządzanie miastem za które byłodpowiedzialny. Zamiast zająć się sprawami łódzkiego MPK, czystością miasta czyteż remontami kamienic – nieobecny wciąż w Łodzi prezydent zafundował nam między innymi kontrowersyjną fontannę na placu Dąbrowskiego, którą dziś… sam krytykuje.
 
To krótkie przypomnienie czemu 17 stycznia 2010 roku ponad 120 tysięcy łodzian odwołało Jerzego Kropiwnickiego z funkcji prezydenta miasta. Warto pamiętać, że Jerzy Kropiwnicki ustanowił wyjątkowy „rekord”: więcej osób głosowało za jego odwołaniem niż za wyborem na prezydenta Łodzi. A co dziś? Przy okazji kolejnej referendalnej próby były prezydent próbuje recenzować obecne władze miasta. Najwięcej uwagi skupia na Radzie Miejskiej, ale to zrozumiałe - w końcu podczas swoich rządów dr Kropiwnicki pozostawał w stałym konflikcie z radnymi różnych opcji. Najwidoczniej wciąż nie może pogodzić się z tym, że prezydent miasta to nie władca absolutny i są dwa organy władzy w mieście: wykonawczy i uchwałodawczy.
Ale dziś Jerzy Kropiwnicki nie kończy na samym recenzowaniu. Najwidoczniej dziś zapomniał już o swoim referendum oraz o porażce swojego projektu politycznego i postanowił zostać celebrytą. W jednej z łódzkich gazet możemy zobaczyć jak były prezydent zuśmiechem na ustach pozuje na tle pięknej klatki schodowej łódzkiego oddziału NBP. Upodobania do przepychu jak widać zostały. Rozdział „bizantyjskiej” prezydentury mamy już za sobą. Na szczęście dla Łodzi - jest to rozdział zamknięty.