czwartek, 19 września 2013

„Droga Misztala”, czyli czego obawia się Włodzimierz Tomaszewski?


Włodzimierz Tomaszewski, były wiceprezydent Łodzi dziwi się, że radni – wybrani w powszechnych wyborach przedstawiciele łodzian – zadają pytania i piszą interpelacje. Dziwi się, że w Łodzi są osoby dociekliwe, którym zależy na tym w jaki sposób są wydawane publiczne (nasze wspólne) pieniądze.

W tym przypadku chodzi o pytania, które zadawałem publicznie w sprawie budowy ulicy na Janowie Wschodzie. Pytać będę także na najbliżej Sesji Rady Miejskiej 25 września. Sprawie tej bowiem jest przeznaczony jeden z punktów porządku obrad.

O co tyle hałasu? O bezimienną jak dotąd, średniej wielkości uliczkę bez chodników (!) odchodzącą od ulicy Hetmańskiej na Janowie. Ulicę w szczerym polu. Obecnie wokół niej wybudował kilka bloków znany przedsiębiorca Piotr Misztal.  Teoretycznie powinniśmy cieszyć się z każdej nowej inwestycji w Łodzi. Teoretycznie, bo w praktyce powstaje wiele pytań dotyczących celowości wydawania publicznych pieniędzy.

Cieszę się, kiedy w Łodzi buduje się nowe ulice lub remontuje obecnie istniejące. Cieszę się kiedy łodzianie mają wokół siebie ładniejsze otoczenie. Ale każda inwestycja realizowana za publiczne pieniądze musi mieć sens, musi bronić się przed zarzutem niegospodarności.
Już w listopadzie 2009 roku, kiedy rozpoczęto tę inwestycję, pytałem na Sesji Rady Miejskiej ówczesnego wiceprezydenta Łodzi Włodzimierza Tomaszewskiego dlaczego Łódź ma uzbrajać nowe tereny na Janowie za miliony złotych i budować tam ulice, skoro kilkaset metrów dalej na Olechowie wybudowane są „ulice widma”, przy których nie rozpoczyna się żadna inwestycja mieszkaniowa.
 
Kilka lat wcześniej, za kolejne miliony złotych stworzono ulice z chodnikami, wymalowanymi przejściami dla pieszych, znakami drogowymi. Tylko… pieszych brak. Po kilku latach te nieużywane chodniki zarosły trawą i obecnie są w złym stanie. Co więcej, wiemy przecież, że wielu łodzian od lat domaga się budowy asfaltowych ulic na zamieszkałych już od dziesiątek lat osiedlach, takich jak Złotno, Stoki czy Doły. Tam ulic faktycznie brakuje. Ale mieszkańcy tych osiedli nie doczekali się wymarzonych dróg, ponieważ… brakowało środków w budżecie.
Kolejne pytanie, które nasuwa się same to dlaczego Miasto buduje drogi na prywatnych gruntach, a później z właścicielem tej prywatnej ulicy - wybudowanej za publiczne pieniądze - wymienia się na działki, aby ulica którą wybudowano za miejskie pieniądze nie była prywatna tylko miejska? Przecież to absurd! Kto podjął decyzję o budowie ulicy na terenach, których stan prawny budził wątpliwości i wobec których były roszczenia zwrotu byłym właścicielom? Czy ówczesny prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki i jego zastępca Tomaszewski – wiedzieli o roszczeniach byłych właścicieli tych terenów? Czy panowie Kropiwnicki i Tomaszewski wiedzieli także, że tymi terenami interesuje się doradca pana Kropiwnickiego – pan Piotr Misztal? Mam nadzieję, że odpowiedzi padną na najbliższej sesji. Poprosiłem prezydent Łodzi Hannę Zdanowską o upublicznienie wszystkich dokumentów w tej sprawie. Niech ta sprawa zostanie wyjaśniona. Do końca.

A wyjaśnić ją trzeba, ponieważ od samego początku tej inwestycji budziła wątpliwości. Ulica zaczęła powstawać pod koniec 2009 roku (tuż przed referendum w którym odwołany został Jerzy Kropiwnicki) i to w dosyć niejasnych okolicznościach. Najpierw był przetarg, później dopiero Rada Miejska przyznała na to zadanie pieniądze. Później tam gdzie miano budować wg słów Włodzimierza Tomaszewskiego bloki łódzkiego TBS – miasto utraciło tereny, kupił je pan Misztal i szybko wybudował bloki.
 
Jeśli dla Włodzimierza Tomaszewskiego tego typu inwestycje to „norma” to chętnie poproszę o kolejne przykłady – gdzie w Łodzi za rządów Jerzego Kropiwnickiego i Włodzimierza Tomaszewskiego tak budowano. Wówczas radni, a i pewnie inne organy będą zadawać kolejne pytania…

środa, 24 lipca 2013

Podziękowania dla Marszałka Województwa za szybką odpowiedź na apel


Dziękujemy Panu Marszałkowi Witoldowi Stępniowi za szybką reakcję i rozwianie obaw łodzian, które wyraziliśmy na konferencji prasowej 22.07.2013 r. Cieszymy się, że większość pociągów Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej już w 2014 roku dotrze na dworzec Łódź Widzew stając się tym samym wsparciem dla łódzkiej komunikacji miejskiej.
Chcielibyśmy zauważyć, że podzielamy opinię  Pana Marszałka, iż pożądane jest zaangażowanie Miasta Łodzi w projekt Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Wy razem tego była podjęta z naszej inicjatywy już blisko dwa lata temu Uchwała nr XXIV/384/11 Rady Miejskiej w Łodzi z dnia 5 października 2011 r. - stanowisko w sprawie Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej
Zgadzamy się także  z Panem Marszałkiem co do wagi wprowadzenia wspólnego biletu obejmującego ŁKA i MPK, a także innych przewoźników. Ze swej strony będziemy nadzorować odpowiednie miejskie jednostki w zakresie działań w tej sprawie.
Z poważaniem

Tomasz Kacprzak
Mateusz Walasek

poniedziałek, 22 lipca 2013

Apel radnych do Marszałka Województwa ws wydłużenia trasy Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej


Pan

Witold Stępień

Marszałek Województwa Łódzkiego

 

W związku z informacjami podawanymi dla mediów jakoby Łódzka Kolej Aglomeracyjna miała rozpocząć kursowanie od 15 czerwca 2014 r. na trasie Łódź Kaliska – Łowicz zwracamy się z prośbą o podjęcie działań na rzecz wydłużenia tej trasy o odcinek Łódź Widzew – Łódź Kaliska. W proponowanej obecnie postaci rozkładu jazdy pociągi ŁKA będą się zatrzymywać na terenie Łodzi tylko na dwóch przystankach (nie licząc stacji końcowej) zatem tylko marginalnie będą obsługiwać ruch miejski. Gdyby kursowały po zaproponowanej przez nas trasie dodatkowo zatrzymywałyby się na czterech przystankach poszerzając ofertę transportu publicznego w naszym mieście. Byłoby to z korzyścią nie tylko dla łodzian ale i mieszkańców regionu, którzy zmierzając w różne miejsca naszego miasta nie musieliby się przesiadać na Dworcu Kaliskim.

Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że plan organizacji przewozów przez ŁKA przewiduje ruch pociągów na trasie Łódź Kaliska – Łódź Widzew dopiero rok później tj. od czerwca 2015 r. tymczasem już niedługo rozpocznie się remont trasy W-Z i każde wsparcie transportowe na odcinku Retkinia - Widzew (a takim są bez wątpienia pociągi ŁKA) jest bardzo pożądane, nie powinno się zatem z nim czekać. Nie bez znaczenia jest też fakt, że pociągi ŁKA będą miały zaplecze na stacji Łódź Widzew i tak więc będą musiały z niego dojeżdżać na stację Łódź Kaliska.

Podobne uwagi tyczą się planowanego od września 2014 r. połączenia z Sieradza, które też będzie kończyć bieg na stacji Łódź Kaliska. Biorąc powyższe pod uwagę liczymy na przychylne rozpatrzenie przedstawianego przez nas wniosku z korzyścią dla łodzian i innych mieszkańców naszego województwa.

Mateusz Walasek
Tomasz Kacprzak

Radni Rady Miejskiej w Łodzi

poniedziałek, 15 lipca 2013

Apel radnych do GDDKiA o lepsze oznaczenie Łodzi na drogach krajowych i autostradach



Pan
Lech Witecki
P.O. Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad



Łódź jest jednym z największych miast w Polsce, a wkrótce w okolicach naszego miasta skrzyżują się dwa najważniejsze drogowe szlaki komunikacyjne naszego kraju. Niestety, ze smutkiem stwierdzamy, że na wielu drogach krajowych i na autostradach nie można znaleźć oznakowania wskazującego drogę do Łodzi.

Zwracamy się do Pana z uprzejmą prośbą o spowodowanie aktualizacji oznakowania na drogach krajowych i autostradach dotyczących dojazdu do naszego miasta. W szczególności prosimy o oznaczenie Łodzi na autostradzie A2 (na odcinku Świecko – Konin). Jadąc autostradą A2 z zachodniej granicy Polski lub z Poznania – nie znajdziemy Łodzi na drogowskazach. Nazwa „Łódź” pojawia się dopiero na odcinku Konin – Stryków. Podobnie jest na wielu innych szlakach komunikacyjnych. Liczymy, że Łódź – trzecie co do wielkości miasto Polski, a także stolica regionu leżącego w samym centrum naszego kraju zostanie wkrótce lepiej oznaczona na polskich drogach. Ułatwi to podróż turystom, ale także poruszającym się po Polsce przedsiębiorcom. 


Z poważaniem
 
Tomasz Kacprzak
Mateusz Walasek
Małgorzata Bartosiak
Karolina Kępka
 
Radni Rady Miejskiej w Łodzi 

 
Do wiadomości:

- Sławomir Nowak, Minister Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej

sobota, 8 czerwca 2013

Oświadczenie w sprawie filmu "Tumult nad Łodzią"

Ze zdumieniem przyjęliśmy cytowaną w tekście „Tumult nad Łodzią. Żydowicz i Kropiwnicki na premierze” w Gazecie Wyborczej z 06.06.2013 r. wypowiedź Pana Leszka Ciechońskiego – reżysera filmu o próbie wymuszenia na łodzianach finansowania przedsięwziąć związanych z fundacją „Tumult” jakoby pomimo wielu próśb radni przeciwni zmarnotrawieniu pieniędzy łodzian nie odpowiedzieli na zaproszenia do udziału w filmie.
 
W związku z tym jako radni Rady Miejskiej w kadencji 2006-2010r. którzy głosowali przeciwko przekazaniu środków pochodzących z płaconych przez łodzian podatków na pozbawiony realnych podstaw finansowych projekt firmowany przez Pana Marka Żydowicza oświadczamy, iż nikt nigdy nie kierował do nas prośby o udział w filmie Pana Leszka Ciechońskiego.

W odniesieniu do tej sytuacji jako żywo przypomina się scena z filmu „Miś” Stanisława Barei, w której Reżyser przedstawiając wizję filmu pokazującego w sposób zakłamany rzeczywistość Polski międzywojennej mówi: „Jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu”. Zdziwienie może budzić, iż ktoś twierdzący, że zajmuje się dokumentowaniem rzeczywistości, posługuje się metodami propagandowymi, które już ponad trzydzieści lat temu były w odbiorze społecznym skompromitowane i które obśmiewał Mistrz Bareja.
 
Marcin Bugajski
Bartosz Domaszewicz
Tomasz Kacprzak
Karolina Kępka
Agnieszka Nowak
Mateusz Walasek 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Jerzy Kropiwnicki chce zostać celebrytą


Jerzy Kropiwnicki znowu zaskakuje. Dawniej, gdy był prezydentem Łodzi przyzwyczaił nas do „bizantyjskiego” sposobusprawowania władzy. Czapki, szarfy, prezydenckie „trony” zamiast krzeseł oraz podążający za nim strażnicy miejscy ze sztandarem to była codzienność. A przy tym – jak zwykle - buta i arogancja. Pamiętamy, że dr Kropiwnicki wolał długiewojaże po całym świecie niż zwykłe zarządzanie miastem za które byłodpowiedzialny. Zamiast zająć się sprawami łódzkiego MPK, czystością miasta czyteż remontami kamienic – nieobecny wciąż w Łodzi prezydent zafundował nam między innymi kontrowersyjną fontannę na placu Dąbrowskiego, którą dziś… sam krytykuje.
 
To krótkie przypomnienie czemu 17 stycznia 2010 roku ponad 120 tysięcy łodzian odwołało Jerzego Kropiwnickiego z funkcji prezydenta miasta. Warto pamiętać, że Jerzy Kropiwnicki ustanowił wyjątkowy „rekord”: więcej osób głosowało za jego odwołaniem niż za wyborem na prezydenta Łodzi. A co dziś? Przy okazji kolejnej referendalnej próby były prezydent próbuje recenzować obecne władze miasta. Najwięcej uwagi skupia na Radzie Miejskiej, ale to zrozumiałe - w końcu podczas swoich rządów dr Kropiwnicki pozostawał w stałym konflikcie z radnymi różnych opcji. Najwidoczniej wciąż nie może pogodzić się z tym, że prezydent miasta to nie władca absolutny i są dwa organy władzy w mieście: wykonawczy i uchwałodawczy.
Ale dziś Jerzy Kropiwnicki nie kończy na samym recenzowaniu. Najwidoczniej dziś zapomniał już o swoim referendum oraz o porażce swojego projektu politycznego i postanowił zostać celebrytą. W jednej z łódzkich gazet możemy zobaczyć jak były prezydent zuśmiechem na ustach pozuje na tle pięknej klatki schodowej łódzkiego oddziału NBP. Upodobania do przepychu jak widać zostały. Rozdział „bizantyjskiej” prezydentury mamy już za sobą. Na szczęście dla Łodzi - jest to rozdział zamknięty.