Od kilku tygodni w łódzkiej Radzie Miejskiej odbywa się debata nad Programem dla Centrum Festiwalowo - Kongresowego Camerimage Łódź Center. Co ciekawe, dyskusja nie dotyczy tego "czy budować", ale "za co dokładnie budować". Niestety, ani Prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki, ani wiceprezydent W. Tomaszewski, ani pomysłodawca budowy Centrum Marek Żydowicz, nie potrafią, a może nie chcą, spokojnie i merytorycznie dyskutować nad planem finansowym Centrum Festiwalowo - Kongresowego. A szkoda, bo to ma być wielka inwestycja - szacowana obecnie na około 500 mln złotych !!! Ostatnio, pomysłodawca budowy Centrum - Marek Żydowicz - zorganizował happening (!) i zabarykadował się w Dużej Sali Obrad Rady Miejskiej w Łodzi. To wydarzenie bez precedensu! Zamiast poważnej i merytorycznej dyskusji mamy cyrk i ... zły wizerunek miasta. Szkoda, bo myślę, że należy rzeczowo rozmawiać o tej idei.
Po pierwsze, dziwię się zarzutom jakoby to Rada Miejska nie chciała przekazywać pieniędzy na kulturę. Otóż, w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym Łodzi zapisaliśmy już ponad 850 mln złotych z budżetu Miasta na inwestycje, które będą miały miejsce na terenie Nowego Centrum Łodzi. I tak:
- na modernizację Dworca Łódź - Fabryczna (kluczowy projekt, bez niego nie będzie Nowego Centrum), a dokładnie na układ drogowy, parkingi i rozbudowę linii tramwajowych, przekażemy 605 mln zł;
- na rewitalizację EC-1 (gdzie ma powstać m.in. studio filmowe Davida Lyncha oraz Muzeum Nauki i Techniki) - 183 mln zł (!!!);
- na budowę Specjalnej Strefy Sztuki ( "Wielkiej Rury") - 96,5 mln. zł.
Piszę tu wyłącznie o środkach z budżetu Miasta. Pominąłem środki z UE czy innych źródeł. Czy jest obecnie inne polskie miasto, które zrealizuje tak wielkie projekty kulturalne za 279,5 mln zł (EC-1 i Specjalna Strefa Sztuki)??? Warto dodać, że całkowita wartość obu tych projektów to ponad 650 mln złotych (EC-1 - 269,5 mln zł. a Specjalna Strefa Sztuki - 383 mln zł) !!! Te pieniądze są już przez Radę zatwierdzone, a inwestycje te wkrótce się rozpoczną :)
Nie można więc mówić, że łódzcy radni są przeciwko kulturze, Wielkiej Kulturze, czy jakiejkolwiek kulturze, ponieważ o tym stanowią czyny, a nie słowa.
Warto także przy tej dyskusji przedstawić kilka faktów. W takiej debacie nie ma bowiem miejsca na emocje. To są publiczne pieniądze, a Rada Miejska stoi na ich straży. Nie może być tak, że pochopnie podejmiemy jakąkolwiek decyzję. Co więcej, wiceprezydent W. Tomaszewski mówił radnym na Sesji 16 grudnia 2009 r., iż działamy pod presją czasu, ponieważ w styczniu 2010 r. Minister Kultury ma ogłosić konkurs na środki unijne i dlatego szybko musimy podjąć proponowaną przez niego uchwałę. Jak się obecnie okazuje - po opublikowanym 7 stycznia br. oświadczeniu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - nie ma w styczniu 2010 roku żadnego ogłoszenia konkursu przez Ministra Kultury i możemy spokojnie dyskutować o finansowaniu tego projektu. Tak więc, nie ma presji czasu, a W. Tomaszewski wprowadził łodzian (i nie tylko łodzian) w błąd. Nie po raz pierwszy zresztą :(
Co więcej, w komunikacie Ministerstwa Kultury przeczytamy także, iż "ewentualne rozdysponowanie pozostającej rezerwy środków europejskich jest przewidywane na początek roku 2011 i będzie obejmowało jedynie te projekty, które będą posiadały ważne pozwolenia na budowę." W kolejnym zdaniu mamy napisane: "Przypominamy, że na liście projektów rezerwowych na pierwszym miejscu znajduje się łódzka strefa sztuki. Umowa wstępna na realizację tego projektu powinna być podpisana jeszcze w styczniu bieżącego roku."
Presja czasu to ulubione narzędzie pracy Prezydenta Jerzego Kropiwnickiego i jego wiceprezydenta W. Tomaszewskiego. Pamiętam jak rok temu w Radzie Miejskiej miała miejsce podobna dyskusja (ale o wiele mniejszej skali) dotycząca Aquaparku Fala. Wówczas też "była presja czasu", spółka miała kiepskie wyniki, groziło jej ogłoszenie upadłości, a obaj prezydenci próbowali przekonać radnych, że należy dać spółce jeszcze 4 mln zł, aby ją ratować. Ta sprawa także była poruszana na kilku kolejnych sesjach. Dla przypomnienia dodam tylko, że wtedy "Falę" kontrolowali Słoweńcy. I co się stało? Rada Miejska nie dała pieniędzy, Słoweńcy odsprzedali Miastu udziały - dzięki czemu Miasto odzyskało wartościowy teren i co więcej.... nie musiało dopłacać Słoweńcom dalej. Jak się później jeszcze okazało - nasi byli wspólnicy nie zrealizowali do końca inwestycji, a .... wystawili faktury. Tak więc, Rada Miejska oparła się tej "presji czasu" i spokojnie znaleźliśmy sposób na uratowanie Fali !!!
W przypadku Centrum Kongresowego może być podobnie. Poniżej przedstawię kilka faktów z tej dyskusji, które udowodnią, iż radni byli wprowadzani przez wiceprezydenta miasta W. Tomaszewskiego w błąd. Zapewne celowo, po to, abyśmy głosowali za kolejnymi uchwałami, mimo iż każda kolejna różniła się od tego co wcześniej było powiedziane! Niestety, ale dla mnie W. Tomaszewski nie jest już osobą wiarygodną.
W uchwale tej zapisano m.in., iż "Rada Miejska rekomenduje Prezydentowi Miasta podjęcie działań mających na celu wyłonienie inwestora do realizacji projektu Centrum Festiwalowo-Kongresowego, opisanego w Programie Nowe Centrum Łodzi oraz rozpoczęcia rozmów z organizatorami łódzkich festiwali w celu wypracowania wspólnego programu optymalnego wykorzystania projektowanego obiektu". Ponadto, § 2 uchwały stanowi, iż " Rada Miejska uznaje za właściwe pozyskanie koncepcji architektonicznej Franka Gehry'ego dla realizacji Centrum Festiwalowo-Kongresowego oraz zaproszenie do jej wykonania znaczących firm z obszaru kultury wizualnej."
Sam wiceprezydent W. Tomaszewski na posiedzeniu Komisji Kultury Rady Miejskiej 21 kwietnia 2009 r. mówił: "Budowa sali festiwalowej na ok. 3,5 tysięczną widownię będzie kosztować kilkadziesiąt milinów złotych. Miasto nie chce angażować pieniędzy, lecz mieć inwestora, który na pewno będzie chciał związać obiekt z jakimś centrum usługowym. Miasto partycypowałoby tylko w kosztach bieżącego utrzymania obiektu."
Dziś nie ma konkretnego inwestora, a koszt budowy ma wynosić 500 mln. złotych! Pan W. Tomaszewski mówił nieprawdę !
Kolejnym przykładem, kiedy to W. Tomaszewski wprowadzał łodzian w błąd to Sesja Rady Miejskiej, która odbyła się 27 maja 2009 i na której to powołano spółkę prawa handlowego - Camerimage Łódź Center. W. Tomaszewski mówił wtedy: "Mamy już osiągnięty pewien sukces, ponieważ w wyniku rozmów przedstawicieli Fundacji p. M. Żydowicza mamy przyrzeczenie ze strony F. Gehry'ego, że gotów jest zrealizować koncepcję architektoniczną ograniczając się jedynie do koncepcji. Resztę prac w zakresie projektu budowlanego, wykonawczego byłaby już zlecona firmom wyłonionym w drodze przetargu".
Dziś nie ma mowy o przetargu, o ograniczeniu się do koncepcji architektonicznej (którą to kupiliśmy już za 1 mln dolarów), ale W. Tomaszewski chce kupić projekt budowlany u F. Gehry'ego za 45 mln zł. I to nie wiedząc czy ma pieniądze na wybudowanie Centrum.
W błąd wprowadzał nas wszystkich także Marek Żydowicz, który na posiedzeniu Komisji Finansów Rady Miejskiej 26 maja 2009 powiedział: "Beneficjum, które my wnosimy jest wynikiem porozumienia z architektem, że za tę kwotę przekaże nam tę koncepcję architektoniczną. Wyraził zgodę na to, aby ten projekt był w zakresie wykonawczym i techniczno-budowlanym realizowany przez polskich architektów, co zdecydowanie obniży dalsze koszta. Przy nim zostanie jedynie nadzór architektoniczny, który również będzie kosztował."
Dziś Marek Żydowicz nie mówi już o swym "beneficjum". Dziś Marek Żydowicz okupuje Urząd Miasta Łodzi i żąda 45 mln złotych. Za chwilę zapyta o dalsze 455 mln na budowę. I jak nie dostanie to co, przykuje się do ławeczki Tuwima, czy też usiądzie na Pomniku Tadeusza Kościuszki? Co się stało z tym "beneficjum"? Czyżby coś się zmieniło? Czemu nikt o tym nie informował radnych? Dla wyjaśnienia: wówczas, 26 maja 2009, Marek Żydowicz przekonywał radnych dlaczego warto zainwestować 5 mln złotych i stworzyć spółkę Camerimage Łódź Center. I radnych przekonał.
Spółka ta miała wówczas 11 mln zł kapitału. Na te 11 mln składały się: 5 mln zł wkładu pieniężnego Miasta; Fundacja Tumult wniosła prawo do używania nazwy Camerimage i otrzymała za to udziały za 4 mln złotych; Fundacja Sztuki Świata otrzymała udziały o wartości 2 mln - ze względu na obecność w Fundacji Davida Lyncha i miał to być "wkład związany z marką, nazwą i z możliwością wykorzystania nazwiska D. Lynch w realizacji przedsięwzięcia".
Spółka istnieje dalej. Jej prezesem jest... Marek Żydowicz. To ona ma budować Centrum.
Po trzecie, radni Rady Miejskiej w Łodzi (ze wszystkich klubów) chcą aby w Łodzi powstało Centrum Kongresowe. Problem polega jedynie na tym, iż do tej pory nie przedstawiono nam żadnego planu finansowego tej inwestycji. Nie wiemy ile pieniędzy pochłonie budowa tego Centrum, nie wiemy też ile będzie kosztowało jego roczne utrzymanie.
Łatwo jest dziś niektórym mówić - "budujmy!!!". Zostaje wciąż pytanie - "za co?" Nie chciałbym bowiem, aby to Centrum spotkał los innego Centrum - Centrum Kliniczno-Dydaktycznego na ul. Czechosłowackiej, które od kilkudziesięciu lat jest budowane i wciąż nie może być ukończone. Dlatego też każdą decyzję należy podjąć rozważnie, szczególnie jeśli mówi się o 500 mln złotych pochodzących z naszych podatków.
Jak na razie tych pieniędzy w kasie miasta nie ma. Czyżby kolejny kredyt czy też obligacje? Czy mamy jeszcze w ogóle możliwość wziąć taki kredyt? Dlaczego spółka nie weźmie sama kredytu...?
Wierzę, że Łódź do roku 2016, kiedy to zostanie Europejską Stolicą Kultury, będzie posiadała Centrum Kongresowe z prawdziwego zdarzenia. Takie Centrum naszemu miastu jest niezmiernie potrzebne. Tym bardziej, że Katowice też będą budować Centrum Kongresowe (za 260 mln złotych), o czym informował mnie w grudniu ubiegłego roku Prezydent Katowic Piotr Uszok. Dlatego też proszę, pozostawmy emocje z boku i pomyślmy spokojnie jak sfinansować tę inwestycję.
Aby nie było niejasności, opublikujemy "Białą Księgę", czyli wszystkie uchwały i protokoły z sesji Rady Miejskiej, na których to poruszany był temat budowy Centrum Kongresowego. Wtedy każdy będzie mógł przeczytać co i kto w tej sprawie dokładnie powiedział.