W piątek na warszawskich Powązkach pożegnaliśmy Jana Machulskiego - wspaniałego aktora, wykładowcę oraz wychowawcę wielu pokoleń artystów. Filmy z Jego udziałem oglądałem po kilkanaście razy. Mogę nawet powiedzieć, że na nich się wychowałem. „Orzeł”, „Rękopis znaleziony w Saragossie”, czy wreszcie „Vabank” to tylko część z filmografii Mistrza. Szczególnym sentymentem, podobnie jak większość mojego pokolenia, darzę „Vabank”, w którym Jan Machulski stworzył niezapomnianą postać Henryka Kwinto, największego kasiarza II RP. Dziś to już film kultowy, a Kwinto i jego „ucho od śledzia” weszli do kanonu nie tylko polskiego kina, ale także języka potocznego. Zawsze kiedy oglądam perypetie Kwinty z uwagą śledzę miejsca, w których kręcono zdjęcia do tego wspaniałego filmu. Ulica Moniuszki, Cmentarz Stary przy ul. Ogrodowej, czy też bank przy al. Kościuszki to tylko niektóre z wyjątkowych łódzkich zakątków. Pomyślałem sobie nawet, że warto by było stworzyć turystyczny szlak „Łódź śladami Kwinty”, który byłby świetną atrakcją dla odwiedzających nasze miasto. Inny pomysł na promocję Łodzi podsunął sam Jan Machulski, podczas jednego z naszych spotkań – stwórzmy na rogatkach miasta „bramy do Łodzi”, na których widniałby napis: „Gdybyś mieszkał w Łodzi – byłbyś już domu”. Na taki pomysł mógł wpaść tylko prawdziwy lodzermensch!
Informacja o Jego nagłej śmierci była dla mnie szkokiem. Tydzień wcześniej widzieliśmy się w Radzie Miejskiej, gdzie odbierał tytuł Honorowego Obywatela Łodzi. Jak zawsze tryskał enegrią i rzucał nowymi pomysłami. Nie sądziłem, że to wyjątkowe spotkanie bedzie ostatnim. Żegnaliśmy się tuż przed jego odjazdem. O 16.58 miał pociąg do Warszawy. Tuż po jego śmierci pomyślełem sobie, że jeden z pociągów relacji Łódź - Warszawa mógłby nosić Jego imię. "Machul", "Machulski" bądź "Kwinto" byłby kolejnym dowodem pamięci dla Wielkiego Łodzianina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz